Szkoła, jaką jest życie

Aneta Fudała

Wrzesień obfituje w skojarzenia ze szkołą. Kiedy to było? Nie aż tak ważne, ważne że nadal jest w nas w postaci wspomnień i pewnych schematów. Prawdopodobnie też w postaci wiedzy. Jednak tę nabywamy całe życie i dziś o tym. Szkoła to jedynie przedsionek nauki i rozwoju.

Zaglądając (może nieśmiało albo niechętnie) do tego przedsionka: za szkolną edukacją płyną pejoratywne lub prześmiewcze sformułowania, takie jak belfer, buda czy ośla ławka. Szkoła równa się oceny i lęk przed nimi. Słynna strategia „3Z”: zakuć, zdać, zapomnieć. Nie ma tu uwewnętrznienia, bo nie ma zaciekawienia tematem. A jednak, szkoła odciska w nas niezatarte piętno, jako że jest wypełnioną ogromem wspomnień wiązką o charakterze interpersonalnym i głęboko emocjonalnym. Doświadczenia szkolne zawierają obracanie się w grupie rówieśniczej, szukanie sobie miejsca do bliskości z osobami własnej i przeciwnej płci oraz kontakty z dyrekcją i nauczycielami. Jako dorośli możemy mierzyć się z tymi wspomnieniami, chodząc na wywiadówki do szkół naszych dzieci. Niektórym z kolei śni się szkoła jak ten przysłowiowy sen o zdawaniu matury!

Matura śni się, a na jawie wywiera wrażenie jako brama do społecznie uznawanej dojrzałości. Potem już odpowiedzialność za uczenie się przechodzi wyraźniej w nasze ręce.

Psycholodzy wskazują różne poziomy nabywania wiedzy i umiejętności. Pierwszy poziom to czytanie – najbardziej rozpowszechniony w naszym systemie edukacji, ale też najbardziej bierny i tym samym nużący. Drugi poziom to słuchanie – tu już wkracza interakcja z drugim człowiekiem czy to na żywo, czy np. w formie popularnego teraz pochłaniania podcastów. I wreszcie: trzeci poziom, tj. robienie czegoś, aktywne wchodzenie w jakieś sytuacje. Jest to najbardziej efektywny sposób nazwany „learning by doing”. Mieści się tu eksperymentowanie, dyskutowanie, samodzielne odszukiwanie informacji. Są to struktury, z których trenerzy budują szkolenia i warsztaty. Jest to baza nowoczesnej edukacji zadającej kłam ławie szkolnej i odgórnemu przekazywaniu wiedzy w strukturze pionowej (nauczyciel – góra, uczeń – dół). Działania, które przywracają aktywność i podmiotowość osobie nabywającej wiedzę. Takie doświadczenia wchodzą niejako w ciało, zostają w umyśle na dużo dłużej. Budują cechę zwaną proaktywnością, będącą tak ważnym budulcem społeczeństwa obywatelskiego.

Kiedyś proces uczenia się był nierozerwalnie związany z postacią autorytetu: nauczyciel, guru, mistrz… Wydaje mi się, że teraz widzimy, iż relacje partnerskie mogą przynosić w tej materii trwalsze owoce. Eksplorowanie świata, samodzielne poszukiwania, wątpliwości – to napędza rozwijanie się. Bezkonfliktowe przyjmowanie oferowanych przez środowisko dogmatów skutkuje klinczem. Uporczywa ignorancja, niechęć dostrzegania rzeczywistości wydaje mi się jednym z najgorszych zastojów i blokad dla osobowości.

Pracownicy oświaty niosą szczególną misję (pierwotnie pewnie mieli oświecać…). W końcu skąd wiadomo jakie kompetencje przekazać uczniom? Co będzie istotne w zmieniającym się świecie za wiele lat… Odsłania się tu idea kształtowania innych podług swoich wytycznych i wartości. Inne podejście to przyzwalanie na indywidualny rozwój, dawanie gruntu do osobistego nieskrępowanego wzrostu.

I tu przechodzimy do inspirujących doświadczeń, które mogą pomóc wydobyć nam swoje prawdziwe ja, zapoznać się z nim, zaprzyjaźnić i je pielęgnować. W psychoterapii zachodzi proces intensywnego uczenia się. Na początku uczymy się po prostu jak to jest być pacjentem. Przypominamy sobie relację zależności, aby się z niej stopniowo separować. Najważniejszym elementem jest nauczenie się myślenia o sprawach, których wcześniej nie obejmowaliśmy umysłem. Uczymy się też lepiej znosić różne codzienne frustracje i stresory.

Życiowe wyzwania wnoszą wielce pouczający potencjał. Czasem doświadczenia te mogą się wiązać z lękiem, napięciem psychicznym, bo np. mamy przedstawić przed całą grupą jakąś prezentację. Bywają też poważniejsze, bolesne lekcje, od których chciałoby się uciec, na przykład sytuacja utraty pracy i wobec tego konieczność organizacji sobie życia na nowo. Ponosimy też czasem porażki i pojawia się tu ambitne zagadnienie uczenia się na błędach. Młody człowiek (a czasem i starszy, podczas psychoterapii) musi się nauczyć, że popełnianie błędów jest integralną częścią naszego życia i że możemy z niego coś wynieść. M.in. możemy drogą prób i błędów zobaczyć, jakie relacje nam służą, a jakie nie.

Jeśli chodzi o środowisko sprzyjające uczeniu się, generalnie grupa intensyfikuje uczenie. Różne rozwiązania grupowe czy to szkoleniowe, czy terapeutyczne mają nieraz podwójną moc działania. Mocne wrażenie równa się mocne ślady pamięciowe (jeśli nie jest zbyt mocne, bo wtedy może być usuwane). To dlatego nasze bycie w grupie bywa przez nas mocno pamiętane, a zyskiem dla nas jest, jeśli w tej grupie, w bezpiecznej atmosferze, mogliśmy sobie potrenować pewne sytuacje.

Takich nietypowych nauczycieli mamy wokół siebie i w sobie mnóstwo. Zastanawialiście się czasem, czego możemy się uczyć ze snów? Wszak odnajdujemy w nich to, co zapomniane. Przywołujemy po/odrzucone kierunki myślenia.

Transformacja wymaga gigantycznego wkładu. Praca nad sobą to wysiłek, choć współczesny akcent na rozwój i dostępność inspiracji mogą nam go ułatwiać. Przyznajmy też, że rozwój nieraz boli, bo nieuchronnie coś tracimy zyskując nowe coś. To normalne czuć żałobę. Trzeba się powoli adaptować do zmiany, zintegrować świeżo pozyskaną wiedzę. Często w pracy z osobami, które wydawały się mieć wiele problemów i cierpienia mogłam doświadczać, jak duży potencjał zdołały odnaleźć pod swoimi problematycznymi obronami. Osoby te mogły odzyskiwać energię i ciekawość, którą trauma przygniotła i korzystać coraz bardziej z uczenia się. Nigdy nie jest na to za późno!

Mózg ogromnie się rozwija u człowieka podczas pierwszego roku życia, pierwsze kroki rozwojowe to jak lot na księżyc. Jednak mózg chłonny pozostaje do końca. Tworzą się nowe ścieżki neuronalne. Dowodem na to jest psychoanaliza osób w podeszłym wieku, o której fascynujących przykładów i dokonań słuchałam niedawno. Całe życie istnieje w nas zdolność do wzrostu i rozwoju.

 

~ Artykuł ukazał się w sierpniowym wydaniu newslettera „Psycho-Pudełko”. Aby być na bieżąco, zachęcamy do zapisu – kilkając w ten link!