Krotochwilne chwile
Aneta Fudała
Smutek, wstyd, złość, lęk – te jakości są dobrze rozpoznane w psychologii. A co z humorem, zabawą, żartem i śmiechem – tak ważnymi elementami życia emocjonalnego i społecznego? Czyżby humor był sprawą marginalną? Już Freud napisał traktat o dowcipie. Podobno dostawał nawet uwagi do swojej pierwszej wersji „Objaśnienia marzeń sennych” przestrzegające, że przez nadmierną ilość żartów może nie być odebrany poważnie. Cóż za ironia losu, bo przecież w świadomości społecznej jego postać funkcjonuje bardziej jako ikona powagi niż błazenady.
Pozostając przy Freudzie, humor odpowiada zasadzie rozkoszy, do której zmierza każdy człowiek. To zdrowy i dość dojrzały mechanizm obronny, który pomaga nam opracowywać to, co w życiu trudne. Bywa, że dzięki wewnętrznym przekształceniom jesteśmy w stanie przemienić obciążający nas kawałek historii w opowiadaną ze swadą anegdotę.
Na powstałej w ramach dorobku psychologii pozytywnej liście cnót zdrowia psychicznego znalazło się miejsce dla poczucia humoru. Poza cnotami wewnętrznymi śmiech i żarty to też z punktu widzenia społecznego spoiwa życia międzyludzkiego. Szczęśliwi ci, którzy mieli z kim śmiać się i żartować przy tegorocznym świątecznym stole!
Rozmawiając ze świeżo upieczonymi rodzicami widać, jak bardzo cieszy ich pierwszy bezzębny uśmiech dziecka! Uśmiech pojawia się w rozwoju dość wcześnie, ujawniając społeczną naturę człowieka. Wspomnijmy czasy dzieciństwa, gdy bolał nas brzuch ze śmiechu, doświadczaliśmy łaskotek, kręciliśmy się w kółko do upadłego, a zapachy miały beztroską naturę świeżo upieczonej drożdżówki czy lodów waniliowych. Bywała też młodzieńcza „głupawka” np. na tyłach autokaru wiozącego na szkolną wycieczkę. Wspaniale, gdy postaci z dzieciństwa doprowadzają nas do (u)śmiechu nadal, jak dajmy na to kultowi Kulfon i żaba Monika! Wielu dorosłych uwielbia oglądać kreskówki. Regres jest nieraz bardzo przyjemny, następuje wtedy rozluźnienie na skutek zabawy. Ci, co zajmują się dziećmi, mogą wiedzieć, jak działa swobodna zabawa z materią taką, jak plastelina. Stajemy się rozluźnieni niczym kulka tworzywa. Wtedy łatwiej też o śmiech i żarty. Kierując się ku regresji, lubimy zabawny styl, zabawę konwencją np. imprezy kostiumowe.
Bywają jednak ludzie niezdolni do żartów. To jest bardzo smutne. Są to często osoby, które nie mają dostępu do przeżywania swoich emocji, które wręcz unicestwiają w sobie wszelkie żywe doświadczenia. Poddanie się żartowi i zaskoczeniu wymaga umiejętności przyjęcia czegoś nowego w taki sposób, że nas nie atakuje, tylko ożywia i pobudza. Humor wymaga pewnego bazowego poczucia bezpieczeństwa. Gdy mamy zły humor, stres, trudniej nas rozśmieszyć. A ci, którzy nie żartują, są zwykle poważni i napięci. Dzieci z zespołem Aspergera zazwyczaj nie rozumieją żartów.
Karykatury i paszkwile rozpościerają przed nami przestrzeń, w której pewne rzeczy mogą być wzięte w nawias. Czasem inteligentne docinki stanowią sposób przekazania komuś czegoś, czego inaczej wydaje się przekazać nie sposób. Żart potrafi opracowywać najbardziej poważne czy egzystencjonalne tematy. Życzliwe śmianie się z kogoś może zostać przyjęte jako ciepłe i łączące, ale może też być poniżające w relacji, w której nie doświadczamy wystarczająco dużo empatii.
Jak już wyżej wspomniałam, istotna funkcja humoru to łączenie ludzi. Jest to tworzenie sposobności do odreagowania napięć, szczególnie w grupie. Co można lepszego robić wspólnie na spotkaniu towarzyskim? Para rozpoczynająca związek będąc i w napięciu, i w uciesze, może dużo żartować. Tak powstają żarty wewnętrzne pary czy grupy podobne do wewnętrznego mikro-języka. Opiera się on często na grze słów. Ludzie z dobrze rozwiniętym poczuciem humoru to zasób grupy. Potrafią nas rozbawiać, przyczyniają się do lepszej atmosfery.
W prima aprilis można przy aktywnych żartownisiach trafić na różne pułapki zainstalowane w domu i jeszcze liczniejsze fake-pułapki zamieszczone w internecie. To gra między nadawcą a odbiorcą: wyłapią psikus, domyślą się czy też się nabiorą? Szczególnie żart z kamienną miną wymagają większej czujności od odbiorcy i odkodowania ukrytego przekazu.
Śmiech wypływa ze zderzenia różnorakich elementów, które postrzegamy. Popularne teraz memy często opierają się na odkrywczym zestawieniu warstwy wizualnej i tekstowej. Żarty bazują też na zjawisku, jakim jest nonsens. W filmie Biedne istoty np. jest wiele takich nasyconych komizmem scen: krzyżówka osła z kurą, Bella wywijająca w tańcu. A z kolei w filmie Dobrzy nieznajomi rozbawia, gdy dorosły bohater zachowuje się wybitnie jak kilkuletnie dziecko. Żart powstaje, gdy zachodzi wyjątkowy moment zaskoczenia, efekt „wow”! Sprawny kabareciarz musi mieć opracowany dobry timing, słuchacze znajdują się w oczekiwaniu na puentę. Odruch śmiechu wypływa z pewnego rodzaju napięcia, jest jego przetworzeniem. Otwiera możliwość zdystansowania się do traumy. Może to wyjaśnia popularność stand-upów, w których twórcy uprawiają tzw. jechanie po krawędzi. Tego rodzaju żart wymaga odwagi i rozmachu. Można wtedy śmiać się do rozpuku – co zawiera w sobie pewne zagrożenie rozpadem, a przynajmniej bólem brzucha!
Jak mawiamy: śmiech to zdrowie. I w tym znaczeniu, że bywa oznaką zdrowia psychicznego oraz w tym sensie, że masuje organy wewnętrzne. Jednak bywają mniej zdrowe odmiany śmiechu – egocentryczny chichot, wyśmiewanie się czy szydera. Mogą być też nieprzyjemne żarty płynące z wysokiego poziomu napięcia. Klasowy żartowniś próbuje skupić na sobie uwagę, a gdy nie ma pomysłu, czym innym mógłby ją przyciągnąć, wygłupia się.
Oprócz tworzenia po prostu miłej atmosfery żart i humor mogą osłodzić wydarzenia pełne wyzwań np. pierwszy wyjazd dziecka na kolonię. Śmiech ma działanie przeciwbólowe, rozluźniające. Daje przeciwwagę poważnego napuszonego podejścia do siebie samego. Zarażajmy się zatem dobrym żartem. A codzienność, gdy nie jest uporczywa, potrafi być bardzo dowcipna!
~ Artykuł ukazał się w kwietniowym wydaniu newslettera „Psycho-Pudełko”. Aby być na bieżąco, zachęcamy do zapisu – kilkając w ten link!